z filmu "Pianista"
moja ulubiona
z ulubionym kawałkiem Chopina
ulubiony bo zakorzenił się w pewnym wspomnieniu i w nim mieszka
Szpilman mówi:
-jestem...
zaraz poprawia się
-byłem... pianistą
ale jest nim nadal
i nie zmieni tego fakt łachmanów w które jest ubrany
i tego, że ogórki z puszki stały się upragnionym posiłkiem
gdy gra jest w nim blask
artysty wielkich scen
to całe piekło niknie.
Polański przeprowadził tę scenę po mistrzowsku
Notka dziś
bo moment gdy śliczny nokturn Chopina rozlega się nad zburzoną Warszawą jest niesamowity
Synteza dwóch światów okrucieństwa i piękna które winno triumfować.
Finalnie triumfuje
Zapamiętałam tę scenę nieco inaczej.
Mocniej. Być może złączyła się w pamięci z inną
Amadeusza zwiniętego w prześcieradło wrzucanego do masowego grobu
Nieśmiertelności muzyki i piękna ponad śmiertelnością ciała.